One Direction

One Direction
One Direction w wersji eleganckiej :)

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 16

Perspektywa Kate 

Od jakiś 2 godzin jesteśmy w klubie. Wypiłam trochę i potańczyłam, a teraz jestem w trakcie pojedynku alkoholowego z Zayn'em. Wypiliśmy już po siedem setek, a mi nadal nic nie jest. Za to Zayn jest już wstawiony, ale nadal uważa że wygra. Grubo się myli. Danielle, Liam, Elenore i Alex tańczą, a reszta nam kibicuje. No dobra, nie cała reszta... Niall i Sophie cały czas się liżą. Niall nie wygląda na zadowolonego, na ale cóż... Nadal nie mogę zrozumieć czemu o jest z tą lafiryndą. A czemu mnie to w ogóle interesuje?! Powinno mi to wisieć! Ale nie wisi... I tu jest problem, którego nie umiem rozwiązać. Pomóc ci? Zapytała moja podświadomość. Jakbyś mogła to tak.
Po pierwsze, czy Niall ci się podoba? Jest przystojny i taki inny niż wszyscy... Krótka piłka tak czy nie? Tak
Po drugie, jak się przy nim czujesz? Taka bezpieczna, wyjątkowa i mam wrażenie, że jest lekiem na całe zło. OMG! Jestem popierdolona gadam sama ze sobą!
Po trzecie, co czujesz gdy patrzysz na niego jak całuje się z tą lafiryndą? Mam ochotę jej wpierdolić.
Chwila, przetwarzam dane... Na 99% się w nim zakochałaś. Co ty pierdolisz?! Ja w Niallu?! Musisz iść na jakąś terapię! To ty gadasz sama ze sobą. I tym niestety moja podświadomość mnie zgasiła. W czasie moich rozmyślań Zayn padł, co oznaczało, że wygrałam! Harry nie mogąc zrozumieć, że mam mocniejszą głowę od Zayn'a też wyzwał mnie na pojedynek. Mimo tego, że on jeszcze niczego nie wypił, a ja już dużo zgodziłam się. Piłam równocześnie z nim, ale myślami była nadal przy Niallu i Shopie. I o tym co powiedziała mi moja podświadomość. Rzeczywiście jak widziałam go z Sophie to bolało mnie coś w klatce ale to nie może być to... A może jednak... Może moja podświadomość ma rację... O kurwa. Ona miała racje... Musze się porządnie dzisiaj upić. Ale przez te pojedynki nie mam na to szans! Harry jest jeszcze gorszym przeciwnikiem niż Zayn.
- Pojedynki z wami to strata czasu.- Powiedziałam do pijanego Harrego i Zayna.- Idę do baru coś sobie zamówić. Mam ochotę się dzisiaj opić jak jeszcze nigdy.- Poinformowałam resztę i ruszyłam w kierunku baru. Po chwili siedziałam już na jednym z wysokich krzeseł i piłam setkę za setką. Czułam na sobie kilka spojrzeń, ale nawet nie chciało mi się sprawdzać do kogo one należały.
-Cześć Ślicznotko! Jesteś tu sama?- Odezwał się głos po mojej prawej stronie. Kiwnęłam na kelnera żeby nalał mi jeszcze i nawet nie podnosząc wzroku na mojego rozmówcę odpowiedziałam:
-Cześć. Nie. Gdzieś w tym barze są moi znajomi.
-To dlaczego siedzisz tutaj sama?
-Bo oni nie umieją pić.- I kolejna porcja alkoholu znalazła się w moim żołądku.
-Widzę, że ty umiesz pić i to całkiem nieźle.- Powiedział z uznaniem.- Może przyłączysz się do nas?
-Co masz na myśli mówiąc nas?- Dopiero teraz podniosłam na niego oczy i ujrzałam przystojnego bruneta, który miał na moje oko około 19 lat.
-Mnie i moich znajomych.- Wskazał ręką na stolik na drugim końcu baru. Siedziało przy nim pięć osób: blondynka, która wyglądała jak dziwka i kleiła się do blondyna który też tam siedział, dziewczyna o chyba zielonych włosa, chłopak o czarnych włosach i brunetka. Wszyscy na nas patrzyli.
-Myślę, że to nie jest dobry pomysł. A poza tym nie lubię jak ludzie się tak na mnie gapią.- Powiedziałam z uśmiechem i ruszyłam w stronę przyjaciół. Debil! Myślał, że mnie poderwie. Idiota!
Ale miałam inny problem. Nadal nie byłam upita! Trzeba coś z tym zrobić!
-Louuuu!
-No dobra.- Yeahhhhhhhh! Zgodził się! Mam nadzieję, że on jest lepszym towarzyszem niż tamta dwójka.



-Asie neabałeam! Ja pierdole!- Tak. Najebałam się. I tak najebałam się z Louisem. I tak Alex musiała mnie wyprowadzić z klubu, bo nie mogę ustać na nogach. I tak udało mi się na chwile zapomnieć o Niallu i Shopie. I tak, wiem Eleanor mnie zabije, że opiłam Lou. Peszek. Aktualnie czekamy przed klubem na taxi. Nie chce jechać jeszcze do domu! Pochodziłabym po parku, albo czymś... Niestety gdy powiedziałam to Alex ona się nie zgodziła... Ale ja chcę! Naprawdę chce! Podeszłam do Lou i powiedziałam mu do ucha, że na czy cztery uciekamy w stronę parku. Ochoczo się zgodził.
-Czy cztery!- Wydarłam się na cały ryj i pobiegła do parku, słyszałam jak za mną biegnie Lou, a za nim nasi reszta. Krzyczeli do nas żebyśmy się zatrzymali. Ale my nie. I biegliśmy dalej. Po kilku minutach się zmęczyłam i stanęłam, ale to nie było przemyślane zagranie, bo Lou chciała biec dalej i wpadł na mnie. No a ja nie mogłam ustać na nogach więc się wywaliliśmy. Zaczęłam się śmiać jak pojebana, Lou zresztą też. W między czasie reszta do nas dołączyła i wydarli się na nas, ale my mieliśmy to w dupie. I wtedy poczułam ból w nodze. Taki strasznie mocny.
-Ałłłłłłł!- Wydarłam się i zrzuciłam z siebie Louisa. Alex popatrzyła na mnie wystraszona i po chwili była koło mnie i pytała co się stało. Wyjaśniłam jej że mnie noga boli. Ona tam patrzy, a tu całe obdarte kolano i pełno krwi. Nie wiem czy już mówiłam ale na widok krwi strasznie panikuję. A z moją astmą nie jest to bezpieczne. Bo wiecie astmę zdiagnozowali u mnie dwa miesiące temu i nawet z tego powodu rzuciłam palenie. Ale wracając do obecnej sytuacji, Alex widząc, że wpadam w panikę kazała mi nie patrzeć na ranę, ale ja nie mogłam i wtedy pojawił się...........kto?............... Oczywiście Niall. Klęknął przede mną, popatrzył mi w oczy i zaczął mówić:
-Katie, spokojnie. To tylko troszkę krwi. Zaraz jej nie będzie...- I jeszcze inne pierdoły. Chcąc nie chcąc trochę się uspokoiłam, a Alex przyłożyła do rany chusteczkę. Stąd widzieliśmy że taxi już przyjechała, więc Alex i Niall pomogli mi wstać. Niestety nie mogłam ustać na nodze, więc dobroduszny Niall wziął mnie na ręce. Co nie spotkało się z uznaniem Sophie, była zła, nie to źle powiedziane. Ona była wkurwiona. A że ja byłam pijana i chciało mi się spać wtuliłam się mocniej w Nialla i posłałam jej zwycięski uśmiech. Po około 10 min jazdy, chyba 10, nie wiem usnęłam. Gdy wysiadaliśmy obudziłam się ale nie chciało mi się otwierać oczu. Niall, poznałam po perfumach wziął mnie na ręce i zaniósł do domu. Położył mnie delikatnie do łóżka, przykrył kołdrą i uwaga, uwaga POCAŁOWAŁ mnie w czoło!
-Dobranoc Katie.- powiedział cicho.
-Dobranoc Niall.- i usnęłam.


środa, 3 grudnia 2014

Informacja!!!

WRÓCIŁAM!

Rozdział jest w trakcie pisania. Musicie jeszcze trochę poczekać... Postaram się go dodać w niedzielę, ale nic nie obiecuję. 
Natomiast pierwszy rozdział pojawił się tutaj: http://it-just-bitch.blogspot.com/2014/12/01.html :)