One Direction

One Direction
One Direction w wersji eleganckiej :)

sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 10

Perspektywa Kate




Obudziłam się koło 16. Dziwne, bo w swoim łóżku, a ostatnie co pamiętam to to, że jechałam autem. Zapytam Alex. Przeciągnęłam się i poszłam zapalić. Nie wytrzymywałam już tego. Nie wytrzymywałam tego,
 że co noc śniło mi się to samo. Chciałam o tym zapomnieć, ale nie umiałam. Papierosy mi już nie pomagały. Poszłam do łazienki, znalazłam żyletkę, usiadłam na toalecie i zrobiłam pierwsze cięcie, a później jeszcze 10. Niestety, to pomagało tylko przez chwilę. Muszę wam powiedzieć, że mam też kilka cięć na nadgarstku, ale cięłam się tam tylko dlatego, że na udach miałam jeszcze nie zagojone rany. Na szczęście wszystko udało mi się ukryć pod bransoletkami.
Po tym jak skończyłam, ból który rozrywał mnie od środka wrócił. Wiedziałam co mi pomorze, ale nie chciałam tego robić. Obiecałam Alex, że nigdy więcej tego nie zrobię, I tak już przegrałam, więc co mi tam? Wyszłam z łazienki, wzięłam telefon i wybrałam numer do chłopaka, który sprzedawał mi w Polsce.
 Rozmowa
(K- Kate, S- Siwy)
S: Hallo?
K: Siwy, potrzebuję!
S: Jesteś w Londynie, prawda?
K: Tak.
S: Bądź za 15 min pod London Eye.
K: Dzięki.
Koniec rozmowy
Ruszyłam do łazienki, bo musiałam się przygotować. Później zeszłam na dół, nie jedząc obiadu i nic nikomu nie mówiąc wyszłam przed dom. Ruszyłam w stronę London Eye. Po 10 min tam byłam. Usiadłam na jakiejś ławce i zaczęłam się rozglądać, po chwili ktoś się do mnie dosiadł.
-Ile chcesz?- Zapytał Siwy
-A ile masz?- Popatrzył na mnie zaskoczony.
-Chcesz się zabić?
-Nie, chcę zapomnieć. Chce 20 g.- Popatrzył na mnie zaskoczony, ale nic nie powiedział tylko dał mi woreczek z białym proszkiem.
- Masz dwa tysiące?
-Mam.
-Jak dla ciebie może być 1800. Po znajomościach.
-Dzięki i masz.- Podałam mu kasę.- Wiesz może gdzie w spokoju mogę to wciągnąć?
-300 metrów i będzie tam taki stary most. Są tam tylko bezdomni. 
-Dzięki. Cześć!- Odeszłam szybkim krokiem w kierunku tego mostu. Po 15 min już byłam pod nim i wciągałam kokę. Podzieliłam ją na działki i już po 3 czułam jak moje ciało się rozluźnia. Po ostatniej, czułam jak odpływam.


Perspektywa Alex

Gdzie ona jest?! Nie mogła mi powiedzieć gdzie idzie? Nie ma jej już 3 godziny. Zaczynam się martwić, a jeśli ona coś sobie zrobiła? Jeśli znowu wzięła? Wiem, że na pewno znowu się cięła. Zostawiła żyletkę na widoku. O boże, zaraz zwariuje. Moje rozmyślania przerwał dźwięk mojego telefonu.
Rozmowa:
(A- Alex, R- Ratownik medyczny)
A: Hallo?
R: Dzień dobry, czy rozmawiam z Alex Smith?
A: Tak, a kto mówi?
R: Jestem ratownikiem medycznym i muszę przekazać pani, że Kate Evans wylądowała u nas w szpitalu. Czy pani ją zna?
A: Tak, to moja przyjaciółka. Co się stało?
R: To nie jest rozmowa na telefon, proszę przyjechać. Do zobaczenia.
A: Do zobaczenia.
Koniec rozmowy
 O mój boże! Co jej się stało, już czułam łzy na policzkach. Muszę tam szybko jechać, ale nie mam z kim zostawić Lili. Może chłopaki mogą się nią zająć. Szybko znalazłam Lili i wyszłyśmy z domu. Przeszłyśmy przez ulicę i zadzwoniłam domofonem.
-Tak?- Odezwał się Harry.
-Tu Alex...
-Coś się stało?- Przerwał mi.
-Wpuścisz mnie?- Już się nie odezwał, tylko otworzył furtkę, a już po chwili byłam u nich w domu.
-Alex, czemu płaczesz? Coś się stało?- Harry zasypał mnie milionem pytań.
-Kate, ona trafiła do szpitala.- Łzy ciekły mi coraz bardziej, a Harry mnie przytulił. Po chwili do przed pokoju przyszli chłopacy. Niall od razu wziął Lili na ręce i zaczął z nią rozmawiać.
-Alex, co się stało?- Zapytał Liam, który jako jedyny zobaczył, że płaczę. Harry widząc, że jest mi ciężko powiedział za mnie:
-Kate trafiła do szpitala.- Wyłapałam wzrokiem wzrok Zayn'a i byłam niemal pewna co podejrzewa.
-Ja chciałam, żebyście się zajęli Lili, a ja do niej pojadę i dowiem się o co chodzi.- Powiedziałam zanim zaszokowani chłopcy się odezwą.
-Oczywiście, że się nią zajmiemy.- Powiedział Lou. Posłałam mu blady uśmiech.
-Może pojadę z tobą?- Powiedzieli w tym samym momencie Zayn, Niall i Harry. Delikatnie się uśmiechnęłam i skinęłam głową.
-Chodźmy.- Powiedział Zayn i wziął kluczyki.
-Zadzwońcie jak będziecie coś wiedzieć!- Krzyknął za nami Liam. Zayn prowadził, obok niego usiadł Niall, a ja z Harrym, który ciągle mnie przytulał z tyłu.

30 min później

Dojechaliśmy właśnie do szpitala, Zaraz po tym jak Zayn zaparkował wybiegłam z auta jak poparzona i ruszyłam w stronę wejścia do szpitala, później pobiegłam w kierunku recepcji i zapytałam:
-W tym szpitalu znajduje się moja przyjaciółka, Kate Evans, gdzie jest jej sala?
-Czwarte piętro, pokój nr. 215.- Pobiegłam do windy, a po chwili do mnie dobiegli chłopacy. Jechaliśmy w ciszy, a ja przeklinałam wszystkich, którzy wynaleźli takie wolne windy. Gdy dotarliśmy na odpowiednie piętro od razu ruszyliśmy w stronę pokoju 215. Gdy mieliśmy już wchodzić, drzwi się otwarły i wyszła pielęgniarki i powiedziała:
-Przykro mi nie możecie tam wejść.
-Ale jestem jej przyjaciółką! Chce wiedzieć co się stało!
- Zaraz wyjdzie lekarz i wszystkiego się pani dowie, a teraz usiądźcie i czekajcie- wskazała na krzesła ustawione na korytarzu. Harry pociągnął mnie w ich stronę i po chwili już na nich siedziałam.


Po 15 min z pokoju, w którym leżała Kate w końcu wyszedł lekarz. Był wysokim mężczyznom z siwymi włosami i wąsami. Widać po jego twarzy, że jest zmęczony. Podeszłam do niego i zapytałam:
-Co z Kate?- Zapytałam jednocześnie z chłopakami/
-Są państwo kimś z rodziny?
-Kate jest naszą przyjaciółką.- Powiedział za wszystkich blondyn.
-Państwa przyjaciółka czuje się już lepiej, ale muszę zostawić ją na obserwacji.
-Ale co się stało?- Zapytał tym razem Zayn.
-Karetka przywiozła ją w ciężkim stanie. Już w tedy mieliśmy jakieś przypuszczenia. Po badaniach okazało się, że one się sprawdziły. Wasza przyjaciółka przedawkowała.- Na ostatnie słowo, które powiedział lekarz zamarłam, chłopaki z resztą też. Przecież obiecała, że więcej tego nie weźmie! Moje rozmyślania przerwał lekarz.- Jako, że trafiła tu pierwszy raz z przedawkowaniem nie mam obowiązku dzwonić po policję. Jednak chciałbym wiedzieć czy coś takiego przytrafiało jej się jeszcze kiedyś?- Chłopaki popatrzyli na mnie, a ja się w końcu odezwałam:
-Tak, coś takiego kiedyś już jej się przydarzyło. To było pół roku temu, bo wcześniej ona brała prawie codziennie, ale skończyła z tym. Aż do teraz. A z nią na pewno wszystko w porządku?- Powiedziałam smutna, chłopaki patrzyli na mnie z oczami jak pięciozłotówki.
-Dziękuję za informację. Niestety to nie wszystko. Wiemy też, że państwa przyjaciółka się samookalecza. Ma liczne blizny na udach, ale są tam też rany świeże. Myślę, że powinniście państwo polecić jej psychologa. A co do stanu zdrowia pacjentki, jest on ciężki, ale stabilny. Teraz powinna dużo odpoczywać, ale jeśli chcecie się z nią zobaczyć to możecie, ale tylko na chwilkę.- Powiedział zmęczonym głosem i zostawił nas samych. Czekałam aż chłopaki zadadzą nurtujące ich pytania i już po chwili usłyszałam jedno z nich:
-Czemu brała?- Zapytał Niall.
-Nie radziła sobie z problemami.
-A dlaczego wzięła teraz?- Zapytał Loczek.
-Pewnie z tego samego powodu. Sorki chłopaki, ale chce do niej wejść. Obiecuję, że wyjaśnię wam wszystko później.- Oni w odpowiedzi pokiwali głowami, a ja ruszyłam w stronę drzwi od sali, w której leżała moja przyjaciółka. Wiem, że zostawiłam ich z kłębkiem myśli, ale musiałam do niej iść. Gdy tylko otwarłam drzwi, zobaczyłam Kate, która tak jakby chciał się schować przed całym światem. Na ten widok serce prawie mi stanęło. Nienawidziłam gdy cierpiała. Zawsze gdy ktoś ją ranił, dostawał ode mnie w pysk. A teraz jestem bezradna. Nie mogę przecież jej uderzyć, bo sama robi sobie krzywdę. Podeszłam do łóżka i usiadłam na małym krzesełku, które się tam znajdowało.
-Kate- szepnęłam cicho, a ona nawet nie drgnęła- dlaczego to zrobiłaś?
-Ja... Ja przepraszam- zająknęła się- Po prostu nie daje już rady.- wyszeptał cicho. Zobaczyłam łzy w jej oczach, a po krótkiej chwili one leciały już po policzkach. Nienawidziłam kiedy płakał, bo nic w tedy nie mogłam zrobić. Jedyne co w zrobiłam teraz to wstałam z krzesła i ją mocno przytuliłam. Teraz płakała w moją bluzę, ale mi to nie przeszkadzało. Gdy już prawie przestał płakać, zapytała:
-Gdzie Lili?
-Zostawiłam ją z Liam'em i Louis'em.
-A reszta chłopaków?
-Przyjechali ze mną i myślę, że należał się im wyjaśnienia.- Czułam, że gdy to powiedziałam ona zamarła. Nigdy nie lubiła o sobie mówić, a gdy już musiała robiła to niechętnie.- Kate, wiem, że to trudne, ale dasz radę. Wierzę w ciebie!- Powiedziałam by dodać jej otuchy.
-Wierzyłaś też, że więcej nie wezmę i się nie potnę, a teraz siedzisz koło mnie w szpitalu, bo przedawkowałam.-Powiedział zdenerwowana, ale po chwili jej głos stał się piskliwy od kolejnych łez- Możesz ty i powiedzieć?- Zapytała niepewnie, ale też pełna nadziei. Zaskoczyło mnie to, że mnie o to prosi ale postanowiłam się zgodzić.
-No dobrze, powiem im.- Uśmiechnęła się do mnie blado, a ja dodałam- Kate obiecaj mi, że nie weźmiesz już narkotyków i że się nie potniesz.
-Nie mogę ci tego obiecać- popatrzyłam na nią zdziwiona- bo nie wiem czy dam radę. Mogę ci obiecać, że nie wezmę więcej narkotyków. A co do cięcia to niczego nie jestem pewna.
-Dobrze, ale obiecaj mi że postarasz się więcej tego nie zrobić.
-Obiecuję.- Pogadałyśmy jeszcze 10 min i się pożegnałam. Wyszłam i zastałam, chłopaków siedzących na krzesłach.
-Możemy jechać- Powiedziałam już weselej. Oni momentalnie podnieśli głowy i na mnie popatrzyli.
-Mogę z nią zostać?- Zapytał nieśmiało Niall.
-Jak chcesz to tak.- Na to co powiedziałam szeroko się uśmiechnął i wszedł do jej sali.- Chłopaki powiem wam wszystko, ale w domu. Przy reszcie.- Pokiwali głowami i poszliśmy do auta.



2 komentarze:

  1. Nominuję twojego bloga do Libster Awards więcej informacji szukaj tutaj -----> http://onemoments-twoworlds-zayn-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń