One Direction

One Direction
One Direction w wersji eleganckiej :)

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 5

Perspektywa Kate

-Jesteś zwykłą szmatą!-Powiedział Jonatan. I zaczął mnie obmacywać.- Nie dziwie się że Nathan cię zostawiał. Kto by chciał się przyjaźnić z taką dziwką.-Zaczął mnie rozbierać, a  ja nie mogłam nic zrobić. Byłam jak sparaliżowana. Gdy uświadomiłam sobie co się dzieje zaczęłam krzyczeć i się szarpać. Przez to zostałam uderzona, i to nie raz. Ale mimo wszystko nie zamierzałam się poddać. Kiedy już chciał mnie zgwałcić poczułam szturchanie w ramie. Kiedy tam spojrzałam nikogo nie było. Myślałam że mi się wydawało, ale znowu to poczułam. Po chwili obraz zaczął mi się zamazywać i ujrzałam przestraszoną Lili. Szybo usiadłam na łóżku i przyswajałam do wiadomości, że był to tylko koszmar.
-Dlacego ksycałaś?- Zapytał jeszcze przestraszona Lili. Przyciągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam. Po kilku minutach jej odpowiedziałam.
-Miałam zły sen. Dziękuje że mnie obudziłaś i przepraszam za to że ja obudziłam ciebie.- Lili w odpowiedzi mocniej się do mnie przytulił, wiedziałam że ją bardzo przestraszyłam i było mi z tego powodu wstyd.
-Mam śprawdzić ćy pod łóźkiem i w śafie nie ma potfola?- Zapytał po chwili moja siostra. Chciałam poprawić jej trochę humor, więc zapytałam:
-A nie boisz się?- Odsunęła się trochę ode mnie i pokręciła głową.-To sprawdź, tylko bądź ostrożna.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem. Wstał i podeszła do szafy, niepewnie otwarła drzwi i popatrzyła do środka. Po kilku sekundach usłyszałam jak oddycha z ulgą.
-Safa jes puśta.- Powiedział z ulgą i podeszła do łóżka. Kucnęła i popatrzyła pod nie. Patrzyła i patrzyła i najwidoczniej nic tam nie znalazła, bo się do mnie uśmiechnęła.
-Nić tam nie ma.
-Dziękuje, że sprawdziłaś teraz na pewno szybciej zasnę i nie będę miała koszmarów. Lili zaczęła mi się przyglądać i może po pięciu minutach się odezwała:
-Kety, pśeśtań plakać. Plośe, nie lubie jak płaćesz.- Dopiero jak to powiedział uświadomiłam sobie że dalej lecą mi łzy. Szybko je wytarłam i powiedziałam:
-Już przestałam.-powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam.- Chcesz spać ze mną?- Złożyłam Lili propozycję, żeby odciągnąć jakoś jej myśli od tego co się przed chwilą wydarzyło. Natychmiast się zgodziła i położyła obok mnie. Przytuliłam ją i po 10 minutach ona już spała. Ja popatrzyłam na zegarek w telefonie, wskazywał on 5:54. Odłożyłam telefon i próbowałam usnąć, niestety nie udało mi się. Cały czas myślałam o tym co się wydarzył wczoraj i o moim śnie. Nie potrafiłam o ty zapomnieć, a bardzo chciałam. W końcu wstałam i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i zaczęłam szukać mojej drugiej przyjaciółki. Gdzie ja ją położyłam? A tak! Jest, znalazłam! Wahałam się czy to zrobić, bo obiecałam Alex że przestanę. Ona pewnie nawet tego nie zauważy, a mi to pomoże. Podniosłam trochę swoją piżamę i zrobiłam pierwsze cięcie. Później następne i tak jeszcze pięć razy. Nie byłam jedną z tych dziewczyn, które cięły się na pokaz więc moje cięcia znajdowały się na udach. Po wyjściu skierowałam się na dół. Tam czekał na mnie już Demon. Chciał iść na spacer. Stwierdziłam, że skoro jest dopiero 6 to Lili będzie jeszcze długo spała, więc mogę ją zostawić samą. Wróciłam na górę, do mojego pokoju i się ubrałam. Gdy byłam już gotowa pocałowałam Lili w głowę i zeszłam z powrotem na dół. Zapięłam Demonowi smycz i wyszliśmy. Dziś nie poszliśmy do parku, tylko w stronę centrum. Chciałam zrobić małe zakupy, bo zabrakło niektórych produktów. Nie oszukujmy się! Zabrakło ci fajek! No zabrakło mi fajek, i co? To moje życie. Doszłam do jakiegoś sklepu spożywczego, przywiązałam Demona do jakiegoś słupa i poszłam zrobić zakupy. Po 15 minutach wyszłam z dwoma siatkami, odwiązałam Demona i skierowałam się do domu. Zapaliłam szluga, którego kupiłam w kiosku obok sklepu, bo tam sprzedawali przed osiemnastką, a ja prawnie osiemnaście lat kończę jutro. Po drodze przechodziliśmy koło schroniska z kotami. Ciekawe z kąt ono się tu wzięło? A może było tu cały czas? Nie wiem. Może wejdę, nie. Bo po co? Kota przecież nie wezmę. W sumie czemu nie? Zawsze chciałam mieć kota. Ogólnie zawsze chciałam mieć dużo zwierząt, ale Jonatan ich nie lubił. Weszłam do schroniska i zadzwoniłam takim dzwonkiem przy ladzie. Po chwili za ladą pojawiła się kobieta po 50-tce. Powitała mnie z uśmiechem i po krótkiej rozmowie zaprowadziła do pomieszczenia w którym znajdują się koty. Demona oczywiście zostawiłam przed sklepem. W tym pomieszczeniu było chyba z 1000 kotów. Chętnie zabrałabym ze sobą wszystkie, ale mogłam zabrać tylko jednego. Wiedziałam że to będzie trudny wybór, ale żeby aż tak. Były tam koty z długim i krótkim futrem, były koty szare, białe, bure, czarne i rude. Były też koty małe i duże. Zauważyłam na końcu pomieszczenia średniej wielkości czarnego kota z krótkim futrem. Kobieta, która mnie tu przyprowadziła próbowała zwrócić moją uwagę na jednego z kotów, ale byłam tak zafascynowana tamtym że od razu wiedziałam że zabiorę właśnie jego.
Podeszłam bliżej i z ciężkim sercem stwierdziłam że jest on przerażony. Stanęłam przed jego klatką i wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Wiedziałam, że muszę go mieć. Ta baba chyba zauważyła się tak w niego wgapiam, bo do mnie podeszła i powiedziała:
-Przykro mi, ale ten nie jest do wzięcia. Był tu taki pan, który kazał go zarezerwować.- Przewróciłam oczami, a on kontynuowała- Mamy wiele innych kotów na pewno któryś ci się spodoba.
-Nie, ja chcę tego! Ile on kosztuje?
-Po co ci to wiedzieć, skoro i tak go nie zabierzesz.-Ale ja nie dałam za wygraną i ponowiłam pytanie:
-Ile on kosztuje?-Kobieta ciężko westchnęła i już wiedziałam, że wygrałam.
-50 zł.- To mało. Mogę się targować.
-Ten facet, który chce za niego dać 50 zł, a ja dam pani 150 zł. To potrójna stawka. Niech się pani zastanowi.- Kobieta zaczęła się zastanawiać i widziałam że była skłonna mi go sprzedać, ale nie do końca.-Dobrze, niech stracę. Dam pani za niego 200 zł.- Widziałam, że ją przekonałam i miałam ochotę skakać ze szczęścia. Dałam tej kobiecie wyznaczona sumę pieniędzy i ostrożnie wyciągnęłam kociaka. Jak już był w moich rękach to go przytuliłam i zauważyłam że ma intensywnie niebieskie tęczówki. Dziwne, nie spotkałam jeszcze kota, który nie miałby zielonych oczu. Ale jednak cieszę się, że jego kolor oczu różni się od koloru oczu reszty kotów. Przez te oczy był taki wyjątkowy, taki inny. To dobrze że jest inny, ja też jestem inna. Pasujemy do siebie...
-Możesz kupić jeszcze od nas dla niego klatkę. Wystarczy dopłacić 20 zł.- Moje rozmyślania przerwała ta kobieta.
-Nie, dziękuje. Nie potrzebuje klatki.-I zaczęłam kierować się do wyjścia z budynku. Zatrzymałam się i odwróciłam.- A i najważniejsze to kocur czy kotka?
-Kotka. Do zobaczenia.
-Raczej nie do zobaczenia. Już się więcej nie zobaczymy.- Powiedziałam pod nosem.
-Coś mówiłaś?
-Nie, nie.- I wyszłam. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że nie wiem jak Demon zareaguje na nową lokatorkę. Podeszłam niepewnie do psa i zaczęłam do niego mówić:
-Demon piesku, posłuchaj. To jest Felicja- Pokazałam mu kota, zaczął mu się intensywnie przyglądać.- Od teraz ona będzie z nami mieszkać. Nie możesz jej nić zrobić. Rozumiemy się?!- Zapytałam ostrzejszym głosem. W odpowiedzi Demon zaszczekał. Po powrocie do domu nakarmiłam Felicję i Demon i chciałam zrobić sobie śniadanie, ale w tedy wszystkie wspomnienia z tamtego dna powróciły i wiedziałam, że nić nie przełknę. Więc zasiadłam przed laptopem. Zaczęłam sprawdzać różne strony społecznościowe, po chwili mi się to znudziło i wyłączyłam laptopa. Włączyłam telewizor z zamiarem oglądnięcia czegoś. Znalazłam jakiś film i zaczęłam go oglądać. Po kilkunastu minutach przyszli do mnie Felicja i Demon. Demon położył się obok mnie na kanapie, a Felicja u mnie na kolanach. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudziło mnie szczekanie Demona. Nie wiedziałam czemu szczeka do puki nie usłyszałam jak ktoś dzwoni dzwonkiem. Poszłam odebrać i okazało się że to Alex. Wpuściłam ją i już po chwili stała u mnie w kuchni.
-Czemu tak długo nie otwierałaś?! Stałam tam chyba z 15 minut!-Powiedział oburzona całą sytuacją Alex.
-To dlaczego nie weszłaś? Przecież znasz kod.
-Dlaczego nie weszłam? Przez niego- Wskazała na Demona.- Chciał mnie wczoraj ugryźć!- Powiedziała z wyrzutem.
-On się chciał z tobą pobawić, a nie cię ugryźć.
-I tak już mu nie ufam i się go boje.-Coś sobie przypomniałam i powiedziałam do Alex:
-Wiesz co zrobiłam? Kupiłam sobie kota!- Wykrzyknęłam uradowana, a Alex stała ja słup soli.- Pokazać ci ją ma na imię Felicja.-Po chwili byłam już w salonie i jej szukałam.-Felicja, chodź tu. Nie musisz się mnie bać. No chodź tu!- Alex mi przerwała i powiedziała:
-Może on- wskazała na Demona- ją zjadł.
-Nie, Demon zjadłeś Felicje?- Demon zaszczekał zły.- Czyli jej nie zjadł.- Wystawiłam przyjaciółce język.- Demon czy wiesz, gdzie jest Felicja?
-Ta, na pewno cię teraz do nie zaprowadzi.-Powiedziała Alex z kipną.
-A żebyś wiedziała, że mnie do niej zaprowadzi!- Demon pobiegł na górę, a ja i Alex za nim. Wszedł do mojego pokoju i usiadł przed łóżkiem. Gdy tam weszłyśmy zobaczyłyśmy Lili bawiącą się z Felicją.
- No nie wierzę! Zaprowadził cię do niej!- Powiedziała Alex.
-Cholercia!
-Co?
-Mogłam się z tobą założyć!-Zaczęłam się śmiać. Później zeszłyśmy na śniadanie, ja zjadłam tylko jedną kromkę. Z czego zaskoczona była i Alex i Lili, bo zawsze jadłam najwięcej.
-Na pewno, nic więcej nie zjesz?- Zapytała Alex z troską.
-Nie, nie jestem głodna.- Dzisiaj cały dzień spędziłyśmy na leniuchowaniu. Oglądałyśmy telewizor, opowiedziałam im jak to się stało że kupiłam Felicję. Alex stwierdziła że zostanie na noc, bo jutro jest sobota. Wieczorem zrobiłam kolację i położyłam Lili spać. Sama z Alex pogadałyśmy o wyjeździe i szkole. Jako że za tydzień jest zakończenie roku, postanowiłyśmy że zabierzemy świadectwa wcześniej i wcześniej też wyjedziemy do Londynu. Zasnęłyśmy jakoś po 1 w nocy.

Dzisiaj obudziło mnie śpiewanie ,,Sto lat". Jak tylko otwarłam oczy zobaczyłam Lili, Alex, Państwa Barton i Państwa Kelly z tortem *,*. Oczywiście byli też Demon i Felicja. Gdy zdmuchnęłam świeczki Alex wręczyła mi prezent i złożyła życzenia. Otwarłam niewielką paczkę i zobaczyłam śliczną niebieską sukienkę oraz piękną bransoletkę i do tego jeszcze zawieszkę przyjaźni do bransoletki. Ucałowałam i przytuliłam Alex. Wyszeptałam jej również do ucha:
-Dziękuje! To wszystko jest śliczne!- Następny prezent był od Lili. Dostałam od niej rysunek. Przedstawiał on mnie i ją. Lili na tym rysunku mówiła "Kocham cię". Jak to zobaczyłam prawie się popłakałam. Przytuliłam mocno siostrę i jej podziękowałam. Później byli Państwo Kelly. On dali mi taką bransoletkę (Tą z różową kokardką). Oczywiście im podziękował. Później podeszli Państwo Barton. Oni dali mi taki zestaw (dziewiąte zdjęcie od góry). Wszystkim podziękowałam, ubrałam się i zjedliśmy po kawałku tortu. Państwo Barton już wyszli, bo mieli coś do załatwienia, a pani Samanta zaczęła:
-Kate, słuchaj. Wiesz że pan Barton ma firmę adwokacką.-Pokiwałam głową.- I on przyśpieszył wszystkie procedury związane z uzyskaniem praw do opieki nad Lili i...- Pani Kelly zrobiła drastyczną ciszę.- i zostałaś jej tymczasowym opiekunem!-Powiedziała uradowana, byłam niemal pewna, że moje oczy pierwszy raz od tamtego strasznego dnia przybrały złoty kolor. Przytuliłam mocną panią i pana Kelly i zaczęłam skakać ze szczęścia.
-Jeszcze raz dziękuje! Bardzo mi państwo pomogliście.-Jeszcze raz ich przytuliła.
-Jeszcze nie ma za co dziękować, na razie jesteś tylko tymczasowym opiekunem Lili.- Nieco posmutniałam.- Ale obiecuje, że zrobimy wszystko żebyś została jej prawny opiekunem na stałe.-Pani Samanta zakończyła i się uśmiechnęła.
-Tak się cieszę, że nie jestem z tym sama.
-Zawsze możesz na nas liczyć.-Powiedział Pan Josh.
-Kiedy wylatujecie do Londynu?-Zapytała żona Pana Josha.
-Chciałabym zarezerwować bilety na jutro.- Widać było po minach małżeństwa że nieco posmutnieli.
-Będziemy za wami tęsknić-Powiedziała Pani Kelly z łzami w oczach.
-My za państwem też.- powiedziała Alex.
-Dobra, koniec tego!-Powiedział Pan Kelly.- Kate, mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.-Spojrzałam na nich zaskoczona, a Pan Josh kontynuował- Zabierzemy do siebie na noc Lili żebyś mogła iść na imprezę.
-Ja dziękuje, ale i tak już mi dużo pomogliście. Nie mogę jeszcze tego od was chcieć.
-Nie ma dyskusji! Ty idziesz na imprezę, a my zajmujemy się Lili.- Zakończyła spór pani Kelly.- My już będziemy się zbierać. Chodź Lili, idziemy.- podeszłam jeszcze do Lili, przytuliłam ją i powiedziałam że ma być grzeczna.- Pa dziewczyny!
-Do widzenia!- Odpowiedziałam razem z Alex. Byłam bardzo szczęśliwa, bo bardzo chciałam iść na imprezę.
-Chodź, bo nie zdążymy się przygotować.- Alex pociągnęła mnie za rękę w kierunku drugiego piętra.


Stałyśmy z Alek przed lustrem i robiłyśmy ostatnie poprawki . Alex miała na sobie to:
(żółtą sukienkę i do niej dodatki)
A ja miałam na sobie to:
Nie będę skromna i powiem że wyglądamy świetnie! Pod mój dom przyjechała taxi. I ruszyłyśmy do klubu. Impreza będzie nasza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz